W końcu. To już jutro otwieram swoją własną kawiarnię w samym centrum Londynu. Nie mogę w to uwierzyć! A mam tylko 19 lat. Choć dla niektórych to aż. Po śmierci matki wyprowadziłam się do stolicy Wielkiej Brytanii, gdzie wynajęłam mieszkanie, a z spadku kupiłam lokal.
Weszłam do środka pomieszczenia. Chciałam sprawdzić czy wszystko jest na miejscu. Białe ściany i zamiast jednej ściany-na całą szerokość ściany. W środku stało 8 stolików również białych z różowymi dodatkami. Naprzeciw wejścia stała lada, a po lewej od niej kominek, w którym zimą i późną jesienią miał się palić i dawać przyjemne ciepło. To miejsce wyglądało...Domowo. Uśmiechnęłam się szeroko. Położyłam na parapet-który był przykryty kocem i miał kilka poduszek i można było na nim siedzieć-swój płaszcz i torebkę. Sprawdziłam wszystko dokładnie kilka razy czy na pewno niczego nie przegapiłam, ale wydawało się być wspaniale.
***
Wstałam o 7 rano. Poczłapałam jeszcze zaspana do kuchni by zrobić sobie śniadanie. Do pustej miski wsypałam płatki czekoladowe i zalałam je mlekiem. Gdy byłam najedzona ruszyłam do łazienki się ubrać. Ubrana byłam w biały sweter sięgający do połowy uda z odkrytym jednym ramieniem. Do tego czarne getry, szary komin i brązowe na obcasie kozaki. Narzuciłam na siebie jeszcze czarny płaszcz i tego samego koloru czapkę i wyszłam z domu. Na miejscu byłam już o 8.33. Sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam klucze. Poszłam na zaplecze gdzie to wszystko zostawiłam i założyłam czarny fartuszek wiązany z tyłu na biodrach. Do jednej kieszonki wrzuciłam długopis oraz mały notesik. Stanęłam za ladą i czekałam na moją przyjaciółkę-Alice oraz klientów. W końcu się pojawiła.
-Zmarzłam! Zamawiam pyszne kakao-krzyknęła z progu. Ze śmiechem poszłam zrobić to co zażyczyła. Ja natomiast stwierdziłam się na herbatę z cytryną,moją ulubioną,mmm...Dopiero po południu zaczęli się schodzić ludzie. Wraz z Alice przyjmowałyśmy zamówienia z uśmiechami. Gdy zamykałam kawiarnię wszedł do niej wysoki chłopak.
-Cześć! Wiem, że już jest późno i chcesz zamknąć kawiarnię, ale błagam! Chodzę po całym Londynie i nie mogę nigdzie dostać gorącej czekolady,a nie mogę bez niej wrócić, bo mój kumpel mnie zabije.
-Nie ma sprawy-zaśmiałam się.-Chodź.
Zdjęłam płaszcz i odłożyłam go na pobliskie krzesło. Włączyłam wszystkie urządzenia potrzebne mi do zrobienia gorącej czekolady.
-Ma być jedna-zapytałam się zwracając do bruneta.
-Pięć-odpowiedział.-Powiedz właścicielce, że ładny lokal.
-Dziękuje!
-Ty jesteś właścicielką?
-Tak-powiedziałam na co uśmiechnął się do mnie nieśmiało.
-Wiesz pierwszy raz widzę kogoś kto nie piszczał by na mój widok.
Zmarszczyłam brwi. Piszczeć?
-Piszczeć? Dlaczego?
-Nie musisz udawać-powiedział.
-Ale ja...Nie udaje-wydukałam odwracając się do niego.
-Ty...Na serio nie wiesz kim ja jestem-gdy pokiwałam przecząco głową, zdziwienie w jego oczach było widoczne.-Jestem Zayn Malik z One Direction. Każdy nas zna w Wielkiej Brytanii.
-Ja jestem z Polski, przeprowadziłam się tu dwa miesiące temu-powiedziałam z uśmiechem,-Proszę twoja czekolada-podstawiłam mu pięć kubków w papierowym pudełku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz